Wspomnienie o Stefanie Kwileckim: wywiad z Magdaleną Kwilecką
W lutym 2025 roku w Miejskiej Bibliotece w Koninie odbyło się spotkanie z Magdaleną Kwilecką. Okazją do rozmowy była premiera drugiego, rozszerzonego wydania książki autorki Nigdy nie traćmy nadziei. Jest to poruszający zbiór wspomnień jej ojca, Stefana Kwileckiego, obejmujących okres II wojny światowej aż do wyzwolenia.
Stefan Kwilecki urodził się w Malińcu i pochodził z jednej z najbardziej zasłużonych rodzin ziemiańskich w Wielkopolsce. Ród Kwileckich, znany ze swojej działalności społecznej i patriotycznej, posiadał majątki m.in. w Grodźcu, Malińcu, Kwilczu, Oporowie i Dobrojewie. Jego ojciec, Mieczysław Seweryn Kwilecki (1895–1940), był ostatnim właścicielem Gosławic.
Magdalena Kwilecka zgodziła się udzielić krótkiego wywiadu specjalnie dla Czytelników bloga Pałacowym Szlakiem. Książkę Nigdy nie traćmy nadziei można kupić lub wypożyczyć w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Koninie.

Paulina Maciejewska: Jak wspomina Pani swojego tatę? Po obejrzeniu dokumentu na spotkaniu w konińskiej bibliotece oraz po przeczytaniu książki, uważam, że był niezwykłym i wartościowym człowiekiem. Jestem bardzo ciekawa Pani wspomnień.
Magdalena Kwilecka: W 1948 r. podjął studia na Wydziale Architektury Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Szczecinie. W 1950 r. wydział został rozwiązany i Tata przeniósł się do Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Poznaniu. Tam poznał studentkę ekonomii na UAM, Izabelę Ułaszynówną, swoją przyszłą żonę. Podstawowe studia skończył w 1952 r. Dostał nakaz pracy do Szczecina, do Pracowni Konserwacji Zabytków i tam zaczęła się jego miłość do konserwatorstwa. W latach 1960-1972 był Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków. Mój Tata był osobą absolutnie oddaną ochronie zabytków i rodzinie, jednak dla rodziny były tylko weekendy. To zresztą normalne. Wtedy zabierał mnie na rowerowe wycieczki poza Szczecin lub do pomocy przy inwentaryzowanych obiektach. Brat był o 6 lat młodszy. Dołączył do Taty pasji po 1976 r., kiedy ja już wyjechałam do Warszawy.

fotografia ze zbiorów
magdaleny kwileckiej
W tym czasie Tata był już wykładowcą na Politechnice Szczecińskiej i jeździli razem na obozy studenckie połączone z praktykami inwentaryzacyjnymi. Na co dzień opiekę nad bratem Michałem i nade mną sprawowała Mama. Ukończył też Podyplomowe Studium Konserwatorskie w Toruniu, studium podyplomowe z zakresu konserwacji zabytków na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej, a także uczestniczył na PW w studiach doktoranckich z konserwacji zabytków.
Czy ma Pani jakieś wspomnienia z dworem w Malińcu?
Do Malińca Tata woził mnie od dziecka. Cieszył się, że dom rodzinny żyje, że jest tam szkoła i mieszkają nauczyciele. Jednak gdy dom został opuszczony i popadał w ruinę, Tata przestał tam jeździć. To był dla niego straszny widok.

zdjęcie ze zbiorów magdaleny kwileckiej
dzięki uprzejmości miejskiej biblioteki publicznej w koninie
Stefan Kwilecki uratował wiele szczecińskich zabytków. Jakie obiekty udało się ocalić dzięki jego pracy?
Pracował przy odbudowie Starówki szczecińskiej i Ratusza Staromiejskiego. Zabezpieczył ruinę kościoła św. Jakuba Apostoła i brał udział w jego odbudowie. Poza Szczecinem uczestniczył w odbudowie kościoła Mariackiego w Chojnie, ratusza i dworu biskupiego w Kamieniu Pomorskim, zamku Starego w Płotach, a także przy wielu obiektach w Stargardzie Szczecińskim czy dawnym województwie szczecińskim. Za swoją pracę został odznaczony Złotą Odznaką Za Opiekę nad Zabytkami i Złotą Odznaką Gryf Pomorski.
Dostaję liczne zapytania od Czytelników bloga, którzy pytają mnie o losy dworu w Malińcu. Czytałam, że dwór jest w rękach prywatnych. Czy jest to aktualna informacja? Czy doszły Panią słuchy jakoby właściciel miał jakieś plany wyremontowania obiektu?
Dwór został doprowadzony do kompletnej ruiny przez zaniechanie ze strony Państwa, które było jego właścicielem. Gdy zgodnie z prawem zostało uznane, że podlegał prywatyzacji bezprawnie, zwrócono go spadkobiercom. Nie mógł jednak zostać w naszych rękach, ponieważ nikt nie miał środków na odbudowę. Stała tylko zewnętrzna skorupa. W środku nie było żadnych ścian, ani stropów. Dach wpadł do środka… Znalazł się kupiec, który miał wielkie plany odbudowy. Z tego co wiem, przewidywane koszty go przerosły i zaniechał prac.

fot. paulina maciejewska
Czy planuje Pani kolejną publikację związaną z losami rodziny Kwileckich?
Nie planuję. To był pamiętnik Taty opisujący czas II wojny światowej. Otrzymałam od rodziny listy i fotografie dotyczące tego okresu, którymi uzupełniłam tekst.
Dziękuję za rozmowę.